Haga zapragnęła stać się posiadaczką wierzchowca. Podczas wizyty na targu natknęła się na hodowcę, który w zagrodach miał smoki, gryfony, zwinne węże i wiele innych zwierząt. Wszystkie wywarły na elfce ogromne wrażenie, a perspektywa sprawniejszego przemieszczania się po leśnych ostępach była wielce kusząca. Na widok szarego konia o puszystym ogonie i bujnej grzywie Haga zapiszczała z zachwytu. Koń zatrząsł grzywą, wypuścił z pyska chrupiące źdźbło siana i zarżał. Hodowca z uśmiechem otworzył drzwi zagrody.
-Zapraszam, obejrzyj go sobie. To bardzo dobry koń i choć nie mówi, to wszystko rozumie. Zaniesie cię dokąd zechcesz mała panienko. Na imię mu Patison.
-Jak się masz Patison? Pójdziesz ze mną?- Koń spojrzał w elfie oczy i po kilkunastu minutach Haga stała się jego opiekunką, wyposażoną w siodło, ręcznie tkaną, miękką derkę i uprząż. Para poszła razem do obrzeży lasu. Tam Haga uznała, że najwyższy czas zrzucić koński ekwipunek z własnych pleców i ofiarować go Patisonowi.
Nigdy wcześniej nie siodłała konia i nie pamiętała jazdy na końskim grzbiecie. Wiele lat temu ojciec zabierał ją ze sobą na leśne, konne wyprawy, ale z tych wspomnień zostało bardzo niewiele.
-Jakoś sobie poradzimy- wyszeptała i zaczęła od nałożenia uzdy. Poszło gładko. Patison był niezwykle spokojny i wyrozumiały. Wesołym spojrzeniem śledził starania elfki i prychał z zadowoleniem gdy na jego grzbiecie lądowała derka i skórzane siodło.
Bez najmniejszego problemu dał się również dosiąść. Haga delikatnie napięła lejce i wraz z nowym towarzyszem zniknęła w leśnej gęstwinie. Spokojna jazda rychło przemieniła się w galop. W siodle siedziało się bowiem pewnie i wygodnie. Czyżby elfy posiadały naturalny dryg jeździecki?
Patisonowe kopytka mknęły wśród traw i mchu. Odważnie stąpały po mokradłach, wzbijając w powietrze kropelki wody.
Jakże wspaniale przemierzało się las w takim tempie. Haga była w siódmym niebie i nie żałowała ani jednego sreberka, wydanego u hodowcy wierzchowców.
-Za chwilę dojedziemy do obozowiska i będziesz sobie mógł odpocząć i poskubać trawkę- powiedziała, kierując się ku znajomej polance.
Kiedy znaleźli się na miejscu, zeskoczyła na ziemię i oprowadziła Patisona po jego nowym domu.
-Tu jest nasze ognisko i kociołek, a tam obok wózeczek i pakunki. Ja śpię na mchu przy ognisku, a ty możesz spać obok mnie. Tak będzie nam cieplej. W razie czego mamy jeszcze kocyk. Za tamtymi drzewami jest strumyk, gdybyś chciał się napić.- Konik bystro podążał łbem za wskazującym palcem elfki i gdy ta wszystko objaśniła, ułożył się na mchu. Spod przymkniętych powiek obserwował figlarny płomień pod kociołkiem i Hagę, która zabrała się za przyrządzanie strawy.
W lesie było bardzo przytulnie. Patison nie zamieniłby nowego domu na zagrodę. Pod koronami drzew czuł się bezpiecznie i bardzo na miejscu. Elfka była niezwykle miła i od czasu do czasu zerkała w jego stronę. Za każdym razem na jej twarzy pojawiał się uśmiech. Cudownie jest dawać komuś szczęście i samemu być szczęśliwym.
KONIEC
Милая история))) Красивые иллюстрации)))
OdpowiedzUsuńHaga ma świetne butki
OdpowiedzUsuń(kierpce? onuce?)
a Patison - wspaniały!!!
i tak - cudownie dawać
komuś szczęście wprost
ze swego dobrego serca!
Haga będzie miała wiernego przyjaciela. Pewnie czeka ich niezliczona ilość przygód, które nam opiszesz. :)
OdpowiedzUsuńCudna opowieść! Jestem pod wielkim wrażeniem scenografii i ... Twojej empatii lalkowej :-)
OdpowiedzUsuńŚwietny post!
Bardzo dziękuję:))
Usuń