sobota, 23 kwietnia 2016

Na tropie Katalków cz.5 - 'Czas na nowy początek'


-Moja głowa-zajęczała kobieta-Śniło mi się, że obudziłam się w laboratorium, ale wszystko było takie...takie...zestarzałe...Kim jesteś? Gdzie jest doktor Brubek?
-Jestem Cece, powiedz mi, co pamiętasz? Pamiętasz, jak się nazywasz?
-Nazywam się Minka . Jestem projektem 009. Gdzie jest doktor Brubek?-kobieta uniosła głowę i rozglądała się w poszukiwaniu znajomej twarzy. Miejsce, w którym się znajdowała w niczym nie przypominało placówki medycznej i była coraz bardziej zaniepokojona.
-Nad czym pracuje doktor Brubek? Jakie jest twoje przeznaczenie?-Cece kontynuowała zadawanie pytań i miała nadzieję, że Minka jednak nie jest bronią, a kimś bardzo miłym i delikatnym.
-To jakiś test?
-Proszę odpowiedz na pytania.-Cece uśmiechnęła się najpoczciwiej jak tylko umiała i pogładziła kobietę po aksamitnych włosach.
-Dobrze, a więc doktor Brubek zajmuje się krojeniem małp i szczurów i okazjonalnie również testowaniem leków. Moje przeznaczenie? No zakładam, że jeszcze dziś wyjdę stąd, kupię sobie Feriali, a za resztę kasy będę balować do końca życia lub całą wieczność.
-Emmm, Fer co?
-Feriali? Samochód? Sto kilometrów w trzy sekundy? Z choinki się urwałaś? Chcę rozmawiać z doktorem Brubkiem. Lek podziałał? Ile mi zostało?- Minka usiłowała wstać z łóżka, ale zakręciło jej się w głowie i bezwładnie opadła na puszystą poduszkę.
-Jeszcze tylko jedno pytanie. Czy pamiętasz, na co jesteś chora?-Cece czuła, iż Minka nie jest niebezpieczna, ale za to dość niecierpliwa i spodziewa się kasy, cokolwiek by to nie było. Obawiała się, iż nie tylko nie będzie w stanie zapewnić jej kasy, ale również lekarstwa na starodawną chorobę.
-Chora? No zdaje się na wieczność. Tak jak wszyscy? Co tu się dzieje? Gdzie ja jestem? Kim ty jesteś?!
-Doktor Brubek zahibernował cię, pamiętasz to?-Cece postanowiła wyjaśnić kobiecie sytuację.
-Pamiętam, hibernował mnie codziennie na kilka godzin i co?
-Tym razem minęło więcej niż kilka godzin.
-Ile więcej?
-Kilka tysięcy lat.-Cece powiedziała spokojnie i wzięła głęboki wdech. Nie potrzebowała tlenu, nie miała nawet płuc, ale wdech i wydech były ogromnie relaksujące. Idealne na tak stresującą chwilę.
-To pewno nici z Feriali, co?
-No raczej...nici.-Minka zaskakująco dobrze przyjęła wiadomość o czasie, jaki spędziła w kapsule i bibliotekarka zastanawiała się nad przyczyną tego spokoju. Być może był to szok?
-To zdaje się, że ktoś zapomniał o mnie, czy jak? Eksperyment tak się powiódł, że wszyscy padli trupem na miejscu?
-Przepraszam, ale nie bardzo rozumiem.
-No tak, nie rozumiesz. Słuchaj, nie jestem na nic chora i w tym rzecz. Nikt nie chorował od stuleci, nikt nie umierał. Było nas po prostu za dużo. Brubek pracował nad lekiem, który miał przywrócić stary porządek rzeczy. Rodzisz się, starzejesz i umierasz sobie, a to wszystko w przeciągu maksymalnie kilku setek. Z naciskiem na maksymalnie.
-Ah, to interesujące. A więc byliście nieśmiertelni?- z zaciekawieniem dopytywała się Cece.
-Nie no, można było nas zabić, wiesz z broni. Macie to jeszcze? Bronie?
-Mamy bronie, ale zasadniczo nie mamy wojen. Panuje międzyplanetarny pokój. Może masz ochotę na herbatkę?
-Międzyplanetarny? Pewnie można sobie latać z planety na planetę, co? To znaczy, że moja rodzina, znajomi, mój chłopak żyją teraz rozsiani po całej galaktyce Relaxium? A może nawet po innych galaktykach?-głos Minki nabrał entuzjazmu i podjęła kolejną nieudaną próbę wstania z łóżka.
-Obawiam się, że twoich bliskich nie ma już z nami.
-Jak to? To znaczy, że Brubek wynalazł ten lek beze mnie? Myślałam, że tylko ja przetrwałam  jego eksperymenty.
-Nie, Brubek nie wynalazł leku. Nasza wiedza na temat tego okresu jest ograniczona, ale wiemy, że odkryliście broń masowej zagłady i w ten sposób wyginęła cała cywilizacja Katalków.
-To znaczy, że jesteś kosmitką?
-Emmm...ja? Ja jestem hologramem.

-Jesteś ze światła? Ale przecież...Nieee...Hihi...- Minka dziabnęła Cecę w brzuch wskazującym palcem-Jesteś nieprzezroczysta i moja ręka nie przechodzi.
-Wierz mi, jestem hologramem.
-Wszyscy na Zieni są hologramami?
-Nie, większość nie jest. Ja pracuję w bibliotece i właśnie jesteś w moim pokoju, a jak dojdziesz trochę do siebie, to chętnie dam ci kilka książek. Nadrobisz sobie czas.
-Nie lubię czytać, ale chętnie bym poszła na spacer. Nadal się chodzi? A może teraz się lata, co? Nie wierzę! Jestem w przyszłości. Mogę zacząć wszystko od początku. Mogę być kim chcę! Jaaa...Normalnie nie wierzę. Wiesz co? Mój chłopak był strasznym dupkiem. Znajomych i tak nie miałam. Nie miałam pracy, żyłam z testowania leków. A teraz? Teraz jestem w przyszłości!

-Taaak, no więc napijesz się herbatki?
-Z chęcią moja hologramowa gospodyni tej wspaniałej biblioteki z przyszłości.
Minka klaskała w dłonie i gadała do siebie, a Cece wymknęła się do korytarza, gdzie całej rozmowie przysłuchiwała się Lucy z Kapitanem Snapem.
Całą trójka doszła do wniosku, że Minka jest nieszkodliwa i że całkiem nieźle przyjęła wszystkie nowiny.
-Załatwię jej jakieś ubrania i będzie ją trzeba powoli oswoić z nową rzeczywistością.- stwierdziła Lucy
-Jej entuzjazm jest porażający. Bez wątpienia opowie nam wiele fascynujących historii.-Cece aż zacierała ręce, kierowana bibliotekarską ciekawością i miłością do katalogowania.
-Które zachowamy dla siebie!-Kapitan Snap ostudził zapał bibliotekarki trochę za głośno.
-Kto tam jest? Kto jest za drzwiami?
Kapitan Snap i Lucy weszli do pokoju i przywitali się z Minką. Ta z ciekawością ściskała ich dłonie i uśmiechała się szeroko. Snap od razu zaimponował jej pozycją kapitana floty, a Lucy świetną cerą.
-To pewnie będę musiała znaleźć jakąś robotę? Jestem goła. Nic nie mam, a pewnie i tak waluta się zmieniła, nie?
-Mamy sreberko i handel wymienny. Zazwyczaj można płacić tak i tak. A co robiłaś zanim zajmowałaś się testowaniem leków?-Ciekawość Lucy napotkała kolejną falę entuzjazmu.
-Byłam kosmetyczką. Wiecie, co to jest?
-Wiemy. Na Galaksji są niesamowite spa. Spodobałoby ci się tam.
-Mówisz Lucy? To może skoczymy w wolnej chwili? A tak sobie pomyślałam, że mogłabym robić wizyty domowe tu na Zienii. Malowanie paznokci, manicure, pedicure, maseczki i takie tam.

-To świetny pomysł, ale najpierw powinnaś trochę poznać ten nowy świat i myślę, że Cece ci w tym pomoże.-Kapitan Snap starał się lekko ostudzić zapał kobiety. Nie przeczuwał kłopotów, ale jednak uważał, że stopniowe oswajanie nowości to klucz do sukcesu.
-No tak, nie mówię, że teraz zaraz zabiorę się za pracę przystojniaku. W ogóle mi się jakoś specjalnie nie spieszy. Cece, mogę się u ciebie zatrzymać? W ogóle, to nie wiem, jakie tu macie zwyczaje, ale od razu mówię, że nie potrzebuję żadnego doktora i po prostu trochę osłabłam od tego leżenia, ot co.
-No to się świetnie składa, że nie oddaliśmy cię do Instytutu Nauki.-Lucy przesunęła wzrok na Kapitana Snapa i pokiwała głową.
-Wiecie co, tak właśnie mi się przypomniało, jak się obudziłam pierwszy raz. Staliście nade mną i ta dziewczynka śpiewała mi piosenki. Ja was rozumiem, nie chcieliście robić zamieszania. Za moich czasów, jak coś z kosmosu spadło na ziemię, to od razu było wielkie halo. Znacie P.T.?
-Nie, kto to?
-To jest taki film. Kosmita przybywa na ziemię, łapią go i męczą w laboratorium, aż prawie biedak wyziewa ducha. Jestem wam dozgonnie wdzięczna, żeście mi oszczędzili takiego podłego losu. Niech no was uściskam.

Po chwili ściskania i wspólnym piciu herbatki na dworze zaczęło robić się jasno. Kapitan i Lucy wrócili na statek kosmiczny. Cece wróciła do katalogowania, a Minka do łóżka. Zasnęła i śniła o przyszłości, która działa się właśnie teraz. Cóż to był za dzień!

KONIEC