niedziela, 30 października 2016

'Halloweenowe przyjęcie Minki'

"31 października na polance obok Doliny Snów odbędzie się strasznie fajna impreza, której korzenie sięgają pradawnych zwyczajów katalskich. Halloween to czas makabrycznych hulanek,duchów, upiorów i wszystkiego co jeży włosy na głowie. Chętnych zachęca się do przyniesienia okrutnie smakowitych przekąsek i instrumentów muzycznych. Będzie przebieranie i zabawa do samego rana, a zaczynamy po zachodzie słońca. Minka" - Takie ogłoszenie Minka dała w internecie kilkanaście dni przed nieznanym na Zienii Halloween. Święto to zaginęło wraz z cywilizacją Katalków i Minka, jako ostatnia, odhibernowana przedstawicielka tej cywilizacji, postanowiła ożywić starą tradycję.




Zapadał zmierzch i Minka przy rytmach wygrywanych przez magnetofon muzyki, powitała pierwszego gościa.
-Jaka wspaniała maska! Prawdziwie przerażająca!- powiedziała mknąc z wyciągniętą ręką. Pamiętała, jak ogromnie przystojny jest Wielki Programista Fortran pod maską i nieustannie miała nadzieję, że dane im będzie spędzić choć parę upojnych chwil sam na sam.

-Witaj. Według moich kalkulacji właśnie w tej minucie robi się ciemno, a więc zjawiam się punktualnie. Maskę wypożyczyłem z muzeum specjalne na przyjęcie. Twoje uszy za to są mało straszne.
Minka przekrzywiła przyozdobioną parą króliczych uszu głowę. Zanim zapadła niezręczna cisza, zjawiły się kolejne osoby. Katalka witała się z każdym i wewnętrznie tryumfowała. Udało jej się zorganizować przyjęcie, na którym pokazały się tłumy! Gdyby Halila Morganson mogła ją teraz zobaczyć. Na jej urodziny przyszło podobno około stu osób. Podobno, bo Minka nie była zaproszona i jedynie liczyła z ukrycia, a że z matematyki nie była orłem, to asekuracyjnie zapamiętała sobie przybliżoną liczbę.
-Och, jaki niesamowity kostium! Witaj na imprezie halloweenowej! - Minka podbiegła do bladej rudowłosej i przedstawiła się z zamiarem uściśnięcia dłoni.

-Witaj! Jestem Drumia. Naprawdę tak myślisz? Nie znalazłam czasu na nic więcej, ale przyniosłam przekąskę.- Rudowłosa szklistymi oczami wskazała do góry, na niewielką, szpiczastą czapeczkę, a zza pleców wyciągnęła najprawdziwszy mózg. Uśmiechała się szeroko, napinając szwy, przytrzymujące, rozchodzące się w kącikach ust, ciało.

Minka nie zdążyła zemdleć, stając oko w oko z kiepsko przebranym zombie, bo minęła ją kolejna nieumarła, tym razem w stroju cheerleaderki. Zielonkawa skóra nie mogła kłamać, poza tym dziewczyna trzymała w dłoni soczyste serce.

Nagle ktoś położył dłoń na Minkowym ramieniu. Ta obejrzała się gwałtownie za siebie i ujrzała znajomą twarz.

-Im zdecydowanie zabrakło polotu. Cześć!- Cece pstryknęła palcami, zamieniła się w  gigantyczną sowę i zahuczała- Zainstalowałam sowi wizerunek, aby być upiornym symbolem mądrości. Sprytnie, co?
-Cześć Cece, bardzo sprytnie... Nie miałam pojęcia, że zombie może być taki miły.- Minka podskoczyła rażona siłą sowiego huknięcia i odprowadziła wzrokiem Drumię, która nieco sztywnym acz tanecznym krokiem podeszła do przebranej za kota Glendy.

-Na starej Zienii nie mieliście zombie?- Cece na powrót przyjęła swój oryginalny holograficzny wizerunek i zapytała zaciekawiona.
-Były bohaterami horrorów, owszem...no ale żeby istniały naprawdę...to nie, chyba nie...niektórzy uważali, że istniały naprawdę...ale cóż...Cieszę się, że te prawdziwe nie próbują dobrać mi się do mózgu!
-A propos dobierania się do mózgu, popatrz tam.- Bibliotekarka wskazała na blondynkę w różowym swetrze. Do jej głowy przyczepiona była zielona ośmiornica!

-Chodźmy się przywitać.- szepnęła Minka i pomknęła w kierunku blondynki.
-Jestem Minka, a to Cece! Witaj na imprezie halloweenowej. Wspaniała ośmiornica!
-Witaj, jestem Paya. Chcesz się zamienić?
Minka ochoczo zdjęła królicze uszy i stała gotowa do wymiany, ale nagle Cece odmówiła w jej imieniu i odciągnęła ją na bok.
-Co robisz?! Nie widzisz, kto tu kogo nosi?! Trzymaj się z dala od ośmiornicy!
-Jak to?
-Ośmiornica kontroluje Payę dzięki wyposażonym w neurotransmitery mackom. Poza tym jestem dość pewna, że jest w stanie także hipnotyzować. Widziałaś jej oczy??!

P tym wyjaśnieniu Minka z powrotem nałożyła swoje uszy i pomachała Pai na do widzenia, udając że musi pogadać z....rozejrzała się gorączkowo...z krasnoludzicą.

-Na takim halloweenowym przyjęciu jeszcze nigdy nie byłam!- oddychała głośno, błądząc wzrokiem po przybyłych.- Nie wiadomo kto ma na sobie kostium, a kto jest sobą!
-Czy to ważne? Zobacz, wszyscy świetnie się bawią.- Cece uspokoiła Minkę. Rzeczywiście dookoła panowała pogodna atmosfera i od tej chwili Katalka postanowiła niczym się nie przejmować i dla pewności nie dawać się wciągnąć w wymianę przebraniami.
W tłumie wypatrzyła Lucy i uśmiechnęła się pod nosem, bo ta do pomysłu imprezy halloweenowej odnosiła się jeszcze bardziej sceptycznie niż Kapitan Snap, a teraz bawiła się ze wszystkimi i nawet pokusiła się o ozdobienie dłoni fantazyjnie zakrwawionym gałgankiem.

-Świetna krew! Wygląda bardzo autentycznie.-Minka pochwaliła inwencję, zbliżywszy się do Lucy.
-Zacięłam się przy robieniu kanapek, ale dziękuję.-ta odparła, posyłając lekkiego kuksańca Kapitanowi Snapowi, który się nie przebrał i który zjawił się właściwie tylko po to, aby zapobiec możliwym problemom.
Nagle do Kapitana podeszła postać przebrana za ducha. Obaj uścisnęli sobie dłonie i odeszli na bok gawędząc przyjaźnie.

-Kto to ten duch?-zapytała Minka
-To oblatywacz Eyzee.-wyjaśniła Lucy
-Bardzo przyjemna postać. Widziałam go kiedyś w bibliotece.Wypożyczył Historie Wszechświata i odesłał po tygodniu! Wyobraź sobie 100000 stron w tydzień!-dodała Cece.
Tajemniczy przebieraniec wpadł Mince w oko i w końcu udało jej się poprosić go do tańca. Poruszał się miękko i tańczyło się z nim tak przyjemnie, że większą część przyjęcia spędzili razem.

-Mieszkasz w okolicy?
-Nie, głównie latam i jedynie od czasu do czasu stawiam stopy na lądzie.
-Czy to latanie jest niebezpieczne?-zafascynowana Minka przywarła do Eyzee'go
-Nie...tak...czasami bywa niebezpiecznie...W zeszłym tygodniu spotkaliśmy szajkę Wodolan. -Eyzee zaczął się jąkać i gdyby Minka zajrzała pod prześcieradło, to na różowej twarzy dostrzegłaby rumieniec.
-To takie ekscytujące! Bałeś się? Musiałeś walczyć?
-Nie...znaczy się...tak. Było bardzo niebezpiecznie, zwłaszcza kiedy nas ostrzelali działami fotonowymi. Dowódca wydał rozkaz i wlecieliśmy w wielką chmurę.
Minka czuła przyspieszające bicie serca. odciągnęła Eyzee'go na bok, w mniej oświetlony kącik polany i szybkim ruchem zerwała białe prześcieradło.

Spodziewała się księcia z bajki, a jej oczom ukazał się galaretowaty stwór! Katalka  krzyknęła przerażona. Stwór również krzyknął i zasłonił się materiałem.

Gnana szokiem Minka wypadła z krzaków i zderzyła się z dziwną kobietą w czerni. Jej włosy były całkiem białe, a oczy czerwone niczym  rozżarzone węgielki.
-Wspaniałe przyjęcie, cudowne.-Z czerwonych ust kobiety wypłynął dystyngowany potok słów oraz imię, którego Minka nie dosłyszała.

-Ah, cóż, dziękuję, ale ten tego...muszę do toalety!-Minka wygładziła zmierzwioną kolizją, czarną koronkową suknię nieznajomej i pomogła jej poprawić duży kapelusz, po czym czmychnęła daleko od miejsca, w którym zostawiła Eyzee'go.
Musiała ochłonąć! Nie mogła uwierzyć, że przez cały czas tuliła się do...gluta!
-Co się stało?- Kapitan Snap wyrósł przed Minką tak nieoczekiwanie, że ta krzyknęła.- Gdzie jest Eyzee??
-Kto? Eyzee? Ten różowy, galaretowaty? Nie wiem, w krzakach gdzieś. Pewnie poprawia prześcieradło...
-Poprawia prześcieradło?
-A tak, bo mu się zsunęło.-Minka zachlipała cichutko, chwyciła chusteczkę i głośno wydmuchała nos.
-Zsunęło się? Muszę go znaleźć. Czuję, że nie mówisz mi całej prawdy. Wyglądało, że przypadliście sobie do gustu...
-Do gustu? Nikt mnie nie uprzedził, co kryje się pod przebraniem.- Minka znów zachlipała, ale tym razem głośniej i naprawdę żałośnie.
-Być może oblatywacz Eyzee nie jest kulturystą, ale zapewniam cię, że nie brak mu cennych przymiotów. To prawdziwy gentelman, uosobienie spokoju, waleczny bohater.
-On jest z galarety!!!- Minka zatupała, ale słowa Kapitana poruszyły w niej wrażliwą strunę.
Popatrzyła wkoło i dostrzegła Eyzee'go przy ognisku ze straszną zupą.

Przeprosiła swojego rozmówce, po czym nieco skrępowana ruszyła w kierunku kociołka. Eyzee musiał ją zobaczyć, bo prędko odwrócił się plecami, niezdarnie usiłując zamaskować swą obecność.
Mince w najśmielszych snach się nie śnił taki amant, ale doszła do wniosku, że w nowym świecie panują nowe standardy i że nie warto przejmować się szczegółami.

-Hej!- zagaiła nieśmiało do pleców.
-Hej...-Eyzee odpowiedział niemal bezgłośnie wciąż odwrócony w przeciwnym kierunku.
-Może podzielimy się zupą?
-Proszę.- Eyzee wreszcie spojrzał na nią i wyciągnął ręce z miską. Było w nim tyle rezygnacji i smutku, że Minka zamiast odebrać naczynie, położyła ręce na jego dłoniach , a na różowym policzku złożyła szczery pocałunek.
-To nic, nie czuj się winna...Nie jestem w końcu tak przystojny jak Kapitan Snap i w ogóle z kobietami nie idzie mi najlepiej. Taki mój los...- Eyzee wyślizgnął się z uścisku, zostawiając zupę w rękach Minki i mocno zarumieniony zrobił parę kroków w tył.
Płomienie ogniska odbijały się w jego dużych, błękitnych oczach, dłonie gmerały palcami, a drobne ramiona opadły tak nisko, że zdawały się  całkiem nieobecne. Minka ostentacyjnie upuściła miskę i dwoma powłóczystymi krokami dopadła do Eyzee'go.
-Uważam, że jesteś bardzo sexy!!- zamruczała i wylądowawszy w ramionach, które jednak okazały się całkiem obecne, pocałowała oblatywacza namiętnie. Ta chwila trwałą dość długo. Wreszcie oderwała usta, aby zaczerpnąć powietrza.

-Podobam ci się?- Eyzee zapytał drżącym głosem. Odpowiedzią był kolejny buziak.
Resztę przyjęcia Eyzee i Minka spędzili na tańcach, spacerach i całowaniu.

Nad ranem Eyzee odprowadził Minkę do statku kosmicznego i wyruszył w kolejną gwiezdną misję.

Inni Niewielkowymiarowiane spędzili czas na halloweenowym party równie miło, choć nie koniecznie na całowaniu.

Były gonitwy żab...


...wróżenie z tafli wody...

...pokazy mocy magicznej, podczas których magiczka Nimarfe wypuściła z koniuszków palców ogniowe węże i pokryła niebo fantastycznymi, płomiennymi kształtami...
 ...oraz czytanie na głos wciągających, strasznych historii, z dziwnej księgi...


KONIEC

czwartek, 6 października 2016

'Przeprowadzka Minki' - opowiadanie


-Nie mogę z nią mieszkać. Wybaczcie mi, ale musicie pomóc Mince znaleźć własne lokum.-Cece walczyła z sobą od jakiegoś czasu, ale kiedy na ekscesach Minki zaczęły cierpieć książki, postanowiła, że najlepiej będzie, jeśli Katalka zamieszka sama.
-Co się stało?- Zapytał Kapitan Snap, wskazując bibliotekarce miejsce na sofie.

-Ona ma tą manię kupowania, a biblioteka i tak pęka już w szwach od książek. Poza tym ostatnio nabrała ochoty na kąpiel...w wannie...Tylko, że w bibliotece nie ma wanny. Książek się nie kąpie, a ja z wiadomych powodów nie mam potrzeby kontaktu z H2O. W każdym razie drewniana skrzynia była antykiem. Sto lat temu podarował ją bibliotece Instytut Nauki, a teraz? Teraz jest stertą mokrych desek. Woda była wszędzie!-Cece rozłożyła holograficzne dłonie, jakby roztaczając przed kapitanem wizję zalanej podłogi.
-Hihi, no cóż, właściwie to mamy jeszcze trochę miejsca. Przyprowadź Minkę jutro, postaram się coś wymyślić.-Kapitan Snap był nieco rozbawiony żywym opisem Cece. Oczywiście nie mógł zignorować jej prośby.
Minka była odhibernowana dopiero od kilkunastu dni i nie powinna mieszkać sama, a więc jedynym rozsądnym wyjściem było przyjęcie jej na statek. Przez cały dzień myślał nad odpowiednią pozycją dla Katalki, ale nic nie przyszło mu do głowy. Mało entuzjastyczna Lucy również nie sypała pomysłami.

-Może specjalistka do spraw wizerunku? Zrobi ci maseczkę i pedicure.- zażartowała, uśmiechając się ironicznie. Obecność nowego członka załogi powinna wiązać się z jakimiś korzyściami dla wszystkich. Nie miała pojęcia, co do ich mini społeczności mogłaby wnieść Minka.


W końcu nadszedł wieczór, a następnie poranek. Minka z Cece zjawiła się po śniadaniu.
Zachwytom Minki nie było końca. Nie mogła uwierzyć, że spaceruje po pokładzie prawdziwej rakiety.
-Gdybym nie mieszkała z Cece, to chętnie przeniosłabym się się tutaj!-wykrzyczała, gładząc ramię Lucy.
Kapitan Snap posłał Cece mało pochlebne spojrzenie. Wygląda na to, że umiejętnie zrzuciła z siebie ciężar wyeksmitowania Minki.

-A więc mam dla ciebie dobrą wiadomość, Minko. Postanowiliśmy, że będziesz świetnym tymczasowym członkiem naszej załogi.-powiedział entuzjastycznie.
-Ja? Naprawdę? A cóż ja bym miała...znaczy... naturalnie mam bardzo dużo do zaoferowania. Z ogromną przyjemnością akceptuję tą propozycję i nie zawiedzie się pan na mnie panie kapitanie.- Minka zasalutowała i pękała z dumy.

-Bardzo dobrze! Lucy pokaże ci kokpit i resztę statku, a na koniec twoją komorę hibernacyjną i kapitanie wystarczy-Kapitan Snap odetchnął z ulgą, bo poszło bajecznie prosto. Teraz mogli mieć Minkę praktycznie cały czas na oku, a Cece mogła wrócić do zajmowania się książkami.

-Komorę hibernacyjną? O nie! Ja już nigdy się nie dam zahibernować, nic z tego. Chcę mieć własny pokój, z własnymi rzeczami.Moje miejsce, gdzie będę mogła poczytać po ciężkim dniu, obeschnąć po kąpieli, wyspać się i nawet zaspać.
-Mamy prysznice jonowe, ale oczywiście specjalnie dla ciebie zainstalujemy łazienkę z wodą.-Snap wiedział, że przemakalnych kufrów i tym podobnych uniknie tylko, spełniając tę część zachcianki.
-Naprawdę?! To cudownie, widziałam fantastyczną łazienkę w jednym sklepie. Zupełnie na czasie, przynajmniej na moim czasie, ale dam kapitanowi z niej korzystać i bez wątpienia kapitan odkryje wtedy jej wszelkie uroki. Chciałabym teraz bardzo zobaczyć mój pokój i mogę się zabrać za przeprowadzkę. Mam nadzieję Cece, że nie będzie ci beze mnie smutno?
-Jakoś to przeżyję i oczywiście zawsze możesz mnie odwiedzać-Nagle bibliotekarka uświadomiła sobie, że wraz z Minką odejdzie śmiech, pouczające spacery i coś co zdefiniowała jako świeżo nawiązaną przyjaźń i czego utracenie bolało najbardziej.
Kapitan Snap wypowiedział zdanie, które chwilowo przeważyło szalę na stronę pozostania w bibliotece: "Na razie przydzielam ci tą kwaterę"
-Jak to, mam mieszkać  tu, w pokoju dziennym?
-To pomieszczenie widziało wiele znakomitych osobistości. Tu gdzie teraz stoisz, podczas zgromadzenia Gwiezdnej Floty, stał oblatywacz Eyzee. Wielki Programista Fortran również i niezliczeni wysłannicy z pobliskich układów słonecznych. Chcesz odmówić takiej oferty? No, skoro nie chcesz tu rezydować, to  w bibliotece...
-Zgoda! Zostaję. Z radością przyjmuję twoją ofertę kapitanie.- Minka pomyślała trochę i z całej siły uścisnęła kapitańską dłoń. Reszta dnia minęła jej na przeprowadzce i podziwianiu kokpitu. Ze sklepu przyjechała nowa łazienka i także kuchnia, bo Lucy całkiem spodobała się antyczna moda i okazyjna cena na zakup dwóch zestawów...
Minka ustawia swoje figurki...
...zapełnia szuflady i przemeblowuje.
W końcu wszystko gotowe!
Minka opadła dumna i zmęczona obok nabytego okazyjnie kocyka.

KONIEC





Jeśli macie ochotę dowiedzieć się, jak zrobić miniaturowe szczoteczki do zębów i szczotkę do czyszczenia toalety oraz zobaczyć przeróbkę starej łazienki Barbie 2000 All Around Home to serdecznie zapraszam tu:
Malutkie szczoteczki do zębów + Mini szczotka do czyszczenia muszli klozetowej + Sedes + Przeróbka starej łazienki

PEACE

niedziela, 2 października 2016

Lużne stawy kolanowe - jak usztywnić stawy lalki?

Zapewne spotkaliście się już z różnymi sposobami na luźne stawy kolanowe. Dziś chcę Wam zaprezentować mój sposób, który jest całkowicie bezpieczny, nie uszkodzi plastiku i nie zostawi żadnych śladów. Naprawić luźne stawy kolanowe lalki da się naprawdę bardzo prosto i wystarczy:
-Tacky Glue (ten klej da się usunąć wodą i zasycha przezroczysto)
-Kordonek (lub po prostu nici)
-Cienka igła (którą da się manewrować w szparze stawu)

Zaczynamy od nasączenia kordonka klejem i układamy go na szparze stawu. Następnie przy pomocy igły upychamy. Kiedy już staw jest usztywniony, wlewamy w szparę jeszcze trochę kleju i znowu manewrujemy igłą, ugniatamy, upychamy, formujemy itp. Chcemy,aby nić była jak najmniej widoczna. Na koniec czyścimy lalkową nóżkę i czekamy aż wszystko zaschnie porządnie. W razie potrzeby robimy poprawki.


Moja Barbie Cali Girl od konika miała stawy tak luźne, że nogi po prostu dyndały i skrzypiały. Po tym zabiegu może bez trudu zginać je i utrzymać pod każdym kątem. Opadające nogi już jej nie dotyczą:) Jeśli zdecyduję się cofnąć zmianę, bez problemu zrobię to przy pomocy wody.

Teraz już wiecie, jak usztywnić luźne stawy kolanowe lalki i mam nadzieję, że ten sposób się Wam przyda:)

Peace

PS. Jeśli macie ochotę zobaczyć, jak Cali Girl prezentuje się w nowej koronkowej sukience i jak pozuje do sesji foto, to zapraszam na HappyAfterBlog: Koronkowa sukienka dla Barbie.