sobota, 27 lutego 2016

Na tropie Katalków cz.3 - 'Na progu odkrycia'



-Nie wiem dlaczego dałam się na to namówić- wycedziła Cece, zgarniając z twarzy pokaźną pajęczynę.
-Bo mi obiecałaś, że ze mną pójdziesz, jak tylko dostaniesz mobilny holo emiter- odpowiedziała Zenobia. Być może nie zauważyła ironii w głosie towarzyszki, bo pochłonięta była marszem przez ciemny korytarz.
-Zgodziłam się iść na spacer, a to jest wyprawa podróżnicza. Idziemy jeszcze tylko kawałek, a później zawracamy i odstawiam cię na statek kosmiczny.
-Nie dramatyzuj. Jest po prostu trochę mało światła, ale na szczęście mam latarkę.-Zenobia podświetliła buzię od spodu i wydała kilka przeraźliwych odgłosów. Ani myślała zawracać. Czuła, że na końcu korytarza kryje się coś niesamowitego.
-Gdyby Lucy wiedziała, co teraz robisz, to na pewno kazałaby ci zawrócić. Tu jest niebezpiecznie.
-Gdyby Kapitan Snap wiedział, że przyniosłam ci instrukcje potrzebne do zbudowania mobilnego holo emitera, to...- Zenobia nie zdążyła dokończyć, bo bibliotekarka nagle zatrzymała się i odwróciła na pięcie.
-Jak to? Powiedziałaś mi, że nie miał nic przeciwko!-Cece krzyczała teatralnym szeptem, a echo sprytnie wyłapywało dźwięki i niosło je we wszechogarniającą ciemność, pomiędzy kamiennymi ścianami, gdzieś daleko.
-Powiedziałam, że się nie sprzeciwiał, a tak jakby, no wiesz...nie do końca mu powiedziałam, bo on jest często zajęty i jestem pewna zresztą, że zrozumiałby, że nie chcesz siedzieć cały czas w bibliotece-Zenobia tłumaczyła się dość pokrętnie, ale tak czy owak jasne było już, iż wzięła informacje z bazy danych statku po kryjomu.
Cece westchnęła głośno i pokręciła głową. Była bardzo zadowolona, że nie jest już więźniem biblioteki, ale obawiała się, że Zenobia wpakowała się w kłopoty.
-No dobrze już, chodźmy dalej- powiedziała i wznowiła marsz. Czuła się odpowiedzialna za całą sytuację. Z łatwością rozpoznała wzgórza z obrazu, którego zdjęcie Zenobia pokazała jej kilka dni temu. W końcu znała każdą stronicę bibliotecznych książek. Każda ilustracja zakodowana była w jej holograficznej pamięci. Niewątpliwie była choćby współodpowiedzialna. Teraz nie pozostało nic innego jak doprowadzić wyprawę do końca.
-Nie sądziłam, że by odnaleźć ten korytarz będzie wystarczyło przesunąć kilka kamieni- Zenobia przerwała ciszę i złapała Cece za rękę, bo nagle zrobiło się bardzo zimno.
-Raczej oślizgłych głazów i nie zapominaj, kto je odsuwał- rzekła poirytowanym głosem Cece i wzdrygnęła się na samą myśl o obleśnej wilgoci. Taka wilgoć w bibliotece byłaby nie do pomyślenia.
Nagle światło latarki padło na ogromne, metalowe drzwi i z gardeł obu poszukiwaczek przygód wydobył się pisk, jaki zazwyczaj wydają koty na widok niezwykle apetycznej rybki, pływającej za akwariową szybą.

-Co teraz?-Zenobia była zaniepokojona, bo przecież imponujące drzwi nie mogły zakończyć tak pasjonującej przygody.
-Spokojnie- Cece puściła dłoń dziewczynki i zbliżyła się do metalowej płyty. Gdyby hologramy oddychały, to zapewne teraz para buchałaby z jej ust na potęgę. Drzwi pokrywała warstwa szronu, a cokolwiek kryło się za nimi, kryło się w bardzo niskiej temperaturze. Cece chwyciła podłużną klamkę i pchnęła drzwi raz i drugi raz i jeszcze kilkukrotnie, ale niestety drzwi pozostały niewzruszone.- Właśnie dokonałyśmy wielkiego odkrycia, ale dalej nie pójdziemy.
-Proszę cię wymyśl coś!-zakwiliła Zenobia
-Cokolwiek jest za tymi drzwiami, może poczekać jeszcze jeden dzień. Robi się późno i powinnaś wracać do statku.-Głos rozsądku Cece walczył z duszą odkrywcy.- Jutro z samego rana przyjdę do ciebie i porozmawiam z Kapitanem Snapem. Wspólnie otworzymy drzwi i w bezpieczny sposób przekonamy się, co jest po drugiej stronie.
Zenobia nie protestowała, bo choć bardzo chciała odkryć tajemnicę Katalków już teraz, to zdała sobie sprawę, że sama z Cece nie da rady sforsować metalowej bariery.
Gdy Zenobia i Cece wyszły na świeże powietrze, zaczynał właśnie zapadać zmierzch.
-Przede mną długa droga, ale zobaczymy się rano-powiedziała hologramka. Pożegnała się z Zenobią, która zjadła teleportacyjnego grzybka i po kilku sekundach przeniosła się do domu.
Cece podążyła w stronę statku na piechotę. Nie miała żołądka, a więc nie mogła używać teleportacyjnych przysmaków. Wcale tego nie żałowała. Do tej pory oglądała świat jedynie w książkach i wspaniale było iść leśną ścieżką pośród odgłosów przyrody.

CDN...

wtorek, 23 lutego 2016

Na tropie Katalków cz.2 -'Zenobia odwiedza muzeum i odkrywa rąbek tajemnicy'

Zenobia nie mogła spać spokojnie. Śniły jej się dziwne postacie. Zapewne byli to Katalkowie, o których się tyle naczytała w bibliotece. Wypracowanie na ich temat oddała już kilka dni temu, a nadal nie mogła przestać myśleć o tej dziwnej cywilizacji.
Glenda zauważyła rozkojarzenie Zenobii i po krótkiej rozmowie zaproponowała wycieczkę do muzeum Zieni. Wszystkie dzieci bardzo się ucieszyły i cała grupa ruszyła na północ do Centrum Rozrywki.

Kiedy znaleźli się pośród artefaktów z minionych epok, Zenobia odłączyła się od reszty i postanowiła zwiedzać na własną rękę. Glenda nie zauważyła nawet jej zniknięcia, bo cichutka na co dzień Zenobia rzadko kiedy w ogóle rzucała się w oczy.

Dziewczynka podreptała do informacji turystycznej i dowiedziała się, gdzie szukać katalkowych pamiątek z przeszłości. Gdy stanęła w niewielkiej sali ekspozycyjnej uśmiech na jej twarzy szybko zastąpiła nieszczęśliwa podkówka.
'Tylko tyle?' wyszeptała. Na jednym z cokołów stały bardzo niewyjątkowe kubeczki i talerze. Wyglądały całkiem jak te, których Zienianie używają dzisiaj. Na drugim cokole znajdowała się ogromnie zwyczajna rzeźba, przedstawiająca psa. Trzeci cokół rozbłyskiwał dość ciekawą, ale jednak nadal niewyjątkową biżuterią. Czwarty cokół stał pusty.

-Cześć Zenobio!- Tulisia podeszła do Zenobii i uśmiechnęła się jakoś mniej przemądrzale niż zazwyczaj.- Interesujesz się historią? Nie wiedziałam. Jak chcesz się czegoś dowiedzieć o Katalkach, to możesz mnie spytać. Przeczytałam wszystkie książki na ich temat i wiem wszystko.
-Cześć Tulisiu, strasznie tu mało eksponatów. Dziwne prawda?
-Hmm, czy ja wiem, po prostu Katalkowie byli nudni. We wszystkich książkach przeczytasz, że nic oryginalnego nie wymyślili. Jedynie te ich bronie i dziwne eksperymenty. Po prostu zero polotu.
-Eksperymenty? Jakie eksperymenty?
-Dokładnie nie wiadomo, ale żadne ciekawe i jak widać żadne udane. W jednej książce czytałam, że robili prymitywne eksperymenty genetyczne i zamrażali się w prymitywnych kapsułach hibernacyjnych. Tutaj kiedyś był taki obraz, abstrakcja na temat eksperymentów. - Tulisia wskazała na pusty cokół.-Widać zabrali go do magazynu. Nic nie tracisz, był mało wybitny.
-Wiesz co, przepraszam cię, ale muszę poszukać Glendy i innych dziewczynek.- Zenobię bardzo zainteresował obraz i ani myślałam wracać do statku, zanim go zobaczy.
Pożegnała Tulisię i pobiegła do magazynu. Oczywiście nie wolno było tam wchodzić zwiedzającym, ale Zenobia złamała zakaz. Pośród wszystkich ukrytych eksponatów był jedynie jeden obraz i zdecydowanie był to ten, o którym mówiła Tulisia.

Na niewielkim płótnie namalowane były szpiczaste, zielone wzgórza, upstrzone kolorowymi wizerunkami narzędzi medycznych. Niebo nad wzgórzami zdobiła chmura wygięta na kształt helisy, . Jeden z jej końców opadał, sięgając trawiastego podnóża.

Zenobia wyjęła z plecaka aparat fotograficzny, zrobiła zdjęcie obrazu, wymknęła się z magazynu i odszukała Glendę.

'Być może jednak nie tak mało zostało po Katalkach? Może obraz skrywa jakąś tajemnicę?'. Przez całą drogę do domu Zenobia układała plan działania.



CDN...

czwartek, 18 lutego 2016

Na tropie Katalków cz.1- Zenobia odwiedza bibliotekę i poznaje hologram CC1


-Powinnaś być może poszukać odpowiedzi w bibliotece.- Kapitan Snap odpowiedział na dziecięce pytanie i wrócił do czytania gazety.
Zenobia przygryzła dolną wargę, zmarszczyła czoło i westchnęła. Miała nadzieję, że w bazie danych statku kosmicznego znajdzie wiadomości na nurtujący ją temat.
Mogłoby się zdawać, że pisanie o wymarłym plemieniu, to pikuś. Niestety na razie dowiedziała się tylko, iż Katalkowie uwielbiali skoczną muzykę i kolorowe stroje. Odżywiali się niezdrowo i pili dużo substancji zawierających alkohol etylowy. Wszystko to Zenobia zawarła w kilku zdaniach wypracowania.  Zapełnić miała jeszcze co najmniej jedną kartkę. Podreptała więc dziarsko do kuchni po szklaneczkę wody i po pozwolenie na wyprawę do biblioteki.
-...i dlatego bardzo bym chciała, żebyś mi pozwoliła opuścić statek i znaleźć jakąś mądrą książkę o Katalkach.- słodko szczebiotała do Lucy, która zajęta była smażeniem roślinnych steków.
Choć Zenobia nigdy jeszcze w bibliotece nie była, to miała przeczucie, że bardzo jej się takie miejsce pełne książek spodoba.

-Oczywiście możesz iść, ale ja nie dam rady cię zaprowadzić. Glenda zajmuje się innymi dziewczynkami, a więc musisz iść sama. Masz tu dwa grzybki teleportacyjne. Przenieś się przed market Królików, a stamtąd już sobie dojdziesz. Wystarczy skręcić do sąsiedniego budynku. I wróć przed kolacją.- Lucy wręczyła Zenobii grzybki. Po kilku minutach Zenobia była już spakowana i z plecakiem na plecach wyruszyła ku książkowej przygodzie.

Drzwi biblioteki otworzyły się z piskiem i oczom dziewczynki ukazały się półki pełne książek. Papier był dosłownie wszędzie! Piętrzył się po sam sufit.
-Wow!- zachwyt Zenobii rozniósł się echem po ogromnym pomieszczeniu.
-W czym mogę pomóc?- Zenobia jakoś nie zauważyła bibliotekarki i aż podskoczyła, gdy ta nachyliła się ku niej z uśmiechem.
-Przepraszam, nie zauważyłam pani.
-Nic dziwnego, dopiero się pojawiłam. Mój program relokuje mnie, gdy ktoś wchodzi do biblioteki. To strasznie frustrujące, bo ciężko mi skończyć katalogowanie. W jednej chwili jestem tu, w drugiej tam. A więc, w czym mogę pomóc?- bibliotekarka potrząsnęła zachęcająco głową. Czubek jej szarego spiczastego kapelusza kołysał się delikatnie, jakby odmierzał sekundy.
-Ja, ja...Jak to? Jak to program? Jesteś robotem?- Zenobia całkowicie zapomniała, po co przyszła do biblioteki. Tajemnicza postać bardzo ją zaciekawiła.

-Aha, a więc zdaje się, że to twoja pierwsza wizyta w bibliotece?- Nie czekając na odpowiedź, bibliotekarka zaczęła wyjaśniać dziewczynce, że nie jest robotem.- Jestem hologramem CC1. Posiadam standardowe oprogramowanie hologramów bibliotecznych. Jako jedyny działający model, pozwoliłam sobie wprowadzić pewne zmiany. Na przykład strój. Strój jest istotny, kiedy ma się poczucie estetyki. Do tego potrafię wysłowić się w więcej niż kilku zdaniach. Nadal nie rozumiem, jak to możliwe, że hologram biblioteczny otrzymał tak szczupłe słownictwo i zero poczucia humoru? Kontakt z klientami wymaga przecież poczucia humoru, pewnej dozy dystansu, umiejętności łagodzenia sytuacji. No, ale do rzeczy.  Skoro już zaspokoiłam twoją ciekawość w kwestii mojego istnienia, gotowa jestem udostępnić ci książkę, po którą tu przyszłaś. Bo przyszłaś po książkę, prawda? A może się zgubiłaś?
-Ja, ja się nie zgubiłam. Jak to możliwe, że jesteś taka prawdziwa?- Zenobia wyciągnęła ciekawie rączkę, a bibliotekarka uniosła brew i dała się dotknąć.
-Tak, jestem dość prawdziwa, tak jak ty i naprawdę muszę wrócić do katalogowania, a więc proszę cię, pozwól mi wypożyczyć ci książeczkę...być może opowiadania dla dzieci?
Zenobii nadal trudno było uwierzyć, że stojąca przed nią jasnowłosa kobieta o pięknych zielonych oczach jest wiązką fotonów. Zebrała jednak myśli i poprosiła o informacje o plemieniu Katalków.
-Mam jedną książkę na ich temat. Usiądź sobie przy stoliku, a ja ci ją przyniosę. Tej książki nie wolno wypożyczać, a więc musisz przejrzeć na miejscu.
Zenobia usiadła na krześle i obserwowała CC1, idącą korytarzem pośród półek. Jej buty nie wydawały żadnego dźwięku. Gdyby były prawdziwe, to zapewne stukały by o drewnianą podłogę?
Kiedy hologramowa bibliotekarka zjawiła się z powrotem z książką pod pachą, Zenobia postanowiła zadać jeszcze jedno pytanie, które nagle zalęgło się w jej umyśle.
-A dlaczego po prostu nie zniknęła pani i nie pojawiła się przed odpowiednią półką? Tak nie byłoby łatwiej?
-Łatwiej może, ale za to mniej prawdziwie- odpowiedziała CC1 i położyła książkę na blacie. Tumany kurzu uniosły się w powietrzu i Zenobia nie zdążyła już zadać więcej pytań, bo zaczęła kichać, a bibliotekarka szybkim krokiem oddaliła się wgłąb biblioteki.- Miłej lektury!- rzuciła na odchodne.
Przy czytaniu i sporządzaniu notatek czas mijał bardzo szybko. Zenobia nawet nie zauważyła, że na zewnątrz zrobiło się ciemno.
"Katalkowie zamieszkiwali Zienię miliony lat temu. Nie tylko jedli, pili i tańczyli, ale również wynajdywali najróżniejsze bronie i te właśnie bronie wiele milionów lat temu sprowadziły na Zienię ogromny kataklizm. Katalkowie mieszkali w dużych skupiskach i jedynie nieliczni z nich obcowali z przyrodą na co dzień. Między poszczególnymi skupiskami Katalków dochodziło do wojen i zatargów. Każde skupisko miało swojego przywódcę i zapis praw i obowiązków, których łamanie owocowało karami. Ekonomia Katalków opierała się walucie. Handel wymienny nie był praktykowany. Rzadkością były także podróże kosmiczne, a głównym środkiem transportu były czterokołowe pojazdy. Do dzisiejszego dnia przetrwało bardzo niewiele artefaktów z epoki Katalków. Najlepiej zachowały się te skrywane w podziemnych korytarzach. Poszukiwacze przygód rzadko napotykają ślady istnienia tej niezwykle technologicznie prymitywnej cywilizacji." notowała Zenobia.
-Dziewczynko! Jakaś Lucy chce z tobą rozmawiać- CC1 oderwała Zenobię od zapisek i podała jej telefon. Z słuchawki dobiegał poirytowany głos Lucy.
-Zen! Zen!? Jesteś tam!?
-Jestem. Właśnie kończę robić notatki, bo książki o Katalkach nie można wypożyczać.
-A wszystkie dziewczynki są już najedzone i gotowe do snu. Wracaj do statku, bo musisz się wyspać przed szkołą.
-Dobrze, za minutkę będę.-Zenobia oddała bibliotekarce telefon, zatrzasnęła książkę i szybko zgarnęła do plecaka wszystkie przybory.- Dziękuję za książkę i na pewno jeszcze się tu pojawię. Pani biblioteka jest wspaniała! Mam nadzieję, że wszystkimi moimi pytaniami nie oderwałam pani od katalogowania.
-Bardzo proszę- CC1 była zaskoczona dziecięcą uprzejmością. Przyzwyczaiła się do tego, że klienci traktowali ją protekcjonalnie. Czasem czuła, iż mają ją za byle kalkulator. -Wpadaj, kiedy chcesz mała dziewczynko, a kto pyta, nie błądzi.
-A proszę pani? Jak ma pani na imię?
-Na imię? Cóż, tak właściwie to nie mam oficjalnego imienia, ale znajomi, mówią na mnie Cece. A ty dziewczynko? Jak masz na imię?
-Jestem Zenobia. Bardzo mi miło panią poznać, pani Cece.
-Wystarczy Cece- bibliotekarka wyciągnęła dłoń na pożegnanie. Nadszedł czas na zażycie grzybka teleportacyjnego i powrót do domu.


CDN...

środa, 17 lutego 2016

Pomysł na buty: koturny na obcasie

Do zrobienia podeszew butów wykorzystałam blaszkę z puszki po napoju, modelinę, szpilki, koraliki, karton i kawałki wstążki

Góra butów powstała z kawałków cienkiej wstążeczki, tej samej wstążki, z której zrobiłam pokrycie podeszew i ze skrawków plastikowej wykładziny, używanej np. jako łazienkowe dywaniki.


Najpierw obrysowałam lalkową stopę i wycięłam model z kartki. Ten model obrysowałam na kartonie dwukrotnie i wycięłam, a później jeszcze takie same podeszwy wycięłam z blaszki.

Wygięłam blaszki do odpowiedniego dla lalkowej stopy kształtu i zabrałam się za doklejanie modeliny i rzeźbienie koturnów.
Na końcu dodałam obcasy ze szpilkowym szkieletem i końcówkami z koralików.

Kartonowe podeszwy obkleiłam wstążką i zrobiłam osobno dwie górne części, które przykleiłam do tych podeszew.

Kiedy modelinowe podeszwy zostały wypalone, opiłowałam je pilniczkiem do paznokci, aby je wygładzić z linii papilarnych. Gdy kartonowe podeszwy z doklejonymi górami wyschły, uformowałam je lekko, aby miały zagięcie i dokleiłam je do metalowej części modelinowych podeszew.

Modelinowe podeszwy pomalowałam czarną farbą akrylową i pokryłam warstwą bezbarwnego lakieru do paznokci.

Mam nadzieję, że przyda się Wam taki pomysł na wykonanie butów dla lalki.


Jeśli macie ochotę zobaczyć, jak buty prezentują się na Barbie Made to Move, to zapraszam Was serdecznie na mojego głównego bloga. Tam mam dla Was całą sesję zdjęciową i opis wykonania prostej sukienki:) To właśnie do niej  zrobiłam tą parę platform.



> Sukienka z lejącego materiału i koturny dla Barbie<


Pozdrowienia:)


wtorek, 9 lutego 2016

Jak zrobić sztućce dla lalek? (skala 1:6 - playscale)


Zaczęłam od naszkicowania na kartce papieru zarysu sztućców. Następnie do kartki przyłożyłam sztywny, przezroczysty plastik z wieczka po śmietanie i obrysowałam te moje noże, widelce i łyżki. Później wycięłam je i opiłowałam pilniczkiem wszystkie nierówności.                                                 Kolejnym krokiem było rozwałkowanie modeliny. Do modelinowego placka przykładałam sztućce i wycinałam nożykiem. Taką modelinowo plastikową kanapkę uzupełniałam o wierzchnią warstwę modeliny. Całość formowałam jeszcze i wygładzałam. Miniaturowe widelce wyginałam, żeby miały kształt prawdziwych widelców. Gdy wszystko było gotowe, zabrałam się za wypiekanie. Ostudzone miniaturowe sztućce jeszcze trochę opiłowałam, aby były równiejsze i gładsze. Ostatnim krokiem było malowanie i pokrycie bezbarwnym lakierem do paznokci.
Takie miniaturowe sztućce dla lalki są trwałe. Plastikowy szkielet sprawia, że nie łamią się tak łatwo, jak ma to miejsce w przypadku sztućców zrobionych z samej modeliny. Są sztywne i trwałe i śmiało można wykorzystać je w zabawie:)
Jeśli chcecie zrobić widelce, noże i łyżki dla lalek, to polecam ten sposób. Jest trochę czasochłonny, ale prosty:) Mam nadzieję że się Wam przyda.

A jeśli macie ochotę zajrzeć do wnętrza miniaturowej cukierni, to serdecznie zapraszam Was na HappyAfterBlog. Tam znajdziecie wiele zdjęć Słodkich Chwil. Cukiernia jest w całości wytworem recyklingowym, a więc powstała praktycznie z niczego. Takie recyklingowe projekty dla lalek lubię najbardziej:)

Pozdrowienia!:))

piątek, 5 lutego 2016

Buty na koturnie dla lalki Barbie - pomysł na platformy w stylu lat 70:)


Do zrobienia butów na koturnie wykorzystałam korek od butelki, skrawki skóry, tekturkę, skrawki materiału, gumkę i szpilki.

Zaczęłam od wycięcia korkowych platform. Nie obyło się bez piłowania i kiedy już wszystko udało mi się wyrównać, to z kartonu wycięłam dwie płaskie podeszwy, które obkleiłam materiałem, Podeszwy nakleiłam na platformy i następnie ze skórki wycięłam przody i dwa paski.
Przody przymocowałam do butów przy pomocy przyciętych szpilek. To samo zrobiłam z paskami, ale zanim je przyszpiliłam, to skleiłam je tak, aby powstały pętelki na gumki.
Na końcu dodałam gumki. Wiązania pokryłam czerwonym lakierem do paznokci.

Mam nadzieję, że ten pomysł na buty dla lalek Wam się spodobał:)

Jeśli chcecie zobaczyć więcej zdjęć Barbie Made to Move ubranej w nowe buciki i kombinezon z rękawa starej bluzki, to zapraszam serdecznie na HappyAfterBlog:) > Sesja Barbie Made to Move <

Pozdrowienia!:))

poniedziałek, 1 lutego 2016

Pomysł na miniaturowe buty z patyczków po lodach i modeliny

Miniaturowe buty dla lalki powstały z patyczków po lodach, modeliny, sznurka, tektury, wstążki i materiału.

Zaczęłam od wycięcia podeszew z patyczków po lodach.

Następnie uformowałam modelinowe podeszwy. Po wypieczeniu wygładziłam je polnikiem do paznokci.

Z kartonika wycięłam podeszwy, na które później nakleiłam materiał. Krawędzie materiału podkleiłam do spodów kartonowych podeszew, uważając, aby nie powstały żadne zgrubienia. Kiedy te podeszwy wyschły, nakleiłam je na modelinowych.

Dodałam paski ze złotej wstążki. Końce pasków przykleiłam pod modelinowymi podeszwami.

Na sam koniec dodałam wkoło buta sznurek.

Mam nadzieję, że ten pomysł na buty dla lalek Wam się przyda:)

Pozdrowienia!:))

'Lucy, Lucynka i duch przeszłości' czyli o tym, co podzieliło siostry

-Jak to możliwe, że nigdy nie odwiedziłaś nas na Mroziku?- Lucy podejrzliwie spojrzała na ciotkę. Choć ta była niemalże kopią jej matki, to jednak była całkiem obca.
-Lucynko, to skomplikowane.- Lucy wyraźnie starała się uniknąć bolesnej przeszłości, ale dziewczynka nalegała na odpowiedź.
-Ciociu, powiedz mi! Chcę wiedzieć!
-No dobrze.- Lucy zabrała Lucynkę do kuchni i posadziła przy stole. Sama usiadła naprzeciwko.- Twoja mama i ja oddaliłyśmy się od siebie i nie wiedziałam nawet, że ma córeczkę. Dowiedziałam się dopiero, kiedy zdarzył się wypadek.
-Pokłóciłyście się?-Lucynka chciała poznać więcej szczegółów . Nie rozumiała, co mogło podzielić siostry? Sama była jedynaczką, ale gdyby miała siostrę, to z pewnością nie straciłaby z nią kontaktu.
-Tak, pokłóciłyśmy się i nie udało się nam pogodzić, ale jestem pewna, że twoja mama bardzo chciała się pogodzić i ja też chciałam, ale czasami w życiu bywa tak, że los płata figle. Jesteś młodziutka, ale kiedyś to zrozumiesz.- Lucy mówiła szybko. Miała nadzieję, że Lucynka nie będzie zadawać więcej pytań. Przecież nie mogła opowiedzieć dziecku o tym, co się zdarzyło. Ta krótka rozmowa przywołała bolesne wspomnienia.
Pewnego poranka Lucy i Lucinda wybrały się na spacer po fotonowej ścieżce. Promienie słoneczne tańczyły po pędzących cząsteczkach. Przyjemne mrowienie w stopach rozchodziło się po ciałach spacerowiczów, a było ich wielu. Ścieżka fotonowa o tej porze roku wyglądała przepięknie.

Lucy najlepiej pamiętała jednak oczy Kargona. Czarne, nieprzeniknione, odważne oczy. Nie tylko ona kochała się w Kargonowym spojrzeniu. Wszędzie roiło się od konkurencji. Kobiety uwielbiały jego towarzystwo. Kargon pochodził z krainy mrozu, ale temperament miał prawdziwie ognisty. Lucy nigdy wcześniej nie była tak zauroczona. Niestety Lucindzie także przypadło do gustu towarzystwo wybranka siostry i co gorsza, zrobiła wszystko, aby rozdzielić parę kochanków. Lucy została na Zieni ze złamanym sercem, a Kargon i Lucinda zamieszkali na Mroziku. Przeżyli razem kilka szczęśliwych lat, po upływie których Kargon poczuł ducha przygody i porzucił Lucindę dla eksploracji kosmosu. Zrozpaczona Lucinda skontaktowała się wtedy z Lucy. Nie dążyła jednak do pojednania, a zażądała pożyczki na zakup jednoosobowego statku kosmicznego. Spotkawszy się z odmową, oddała się pracy i przerwała siostrzaną więź na zawsze. Lucy nie miała pojęcia, iż jej siostra wyszła za mąż. Cieszyła się z obecności Lucynki, ale zarazem czuła się w jej towarzystwie trochę nieswojo.
-Nie musisz mi mówić wszystkiego.-Lucynka spuściła wzrok i zamachała nóżkami. Można było odnieść wrażenie, że wyczuła delikatny charakter prawdy. Możliwe też, iż po prostu zauważyła smutek w oczach ciotki.

KONIEC